POSTY OZNACZONE TAGIEM: daniel radziak

Jedną z rzeczy, kóra przychodzi wraz z naszym rozwojem muzycznym – przynajmniej z moim – jest pewnego rodzaju wrażenie, że należy być na bieżąco z wydarzeniami ze świata muzyki. Oczywiście nie ma takiego człowieka, który obejrzy wszystko, przeczyta wszystko i na dodatek to przetrawi, a najlepiej jak jeszcze to co wyjdzie z tego procesu będzie zlepkiem najważniejszych informacji.

Ja taki proces przechodzę co tydzień tworząc mój podcast, bazujący na wydarzeniach minionego tygodnia i nie do końca widzę, czy mi ten proces wyszedł dobrze,czy tez nie - potrzebny gastrolog! Jednym z etapów, które przechodzę, są nowości muzyczne - prościej mowiąc – co w trawie piszczy, czyli clue każdego DJ'a – "świeże nutki!". Lwią częścia tego, są utwory przesyłane do mnie z całego swiata – Izrael, Egipt, Nowa Zelandia, USA. Totalny geograficzny kogel mogel. O ile nie zwracam uwagi na wiek każdego z artystów, o tyle ostatnio zauważyłem bardzo (niebezpieczną?) ciekawą tendencję w muzyce.

Bardzo duży procent utworów jest zrobionych przez młodych, a nawet bardzo młodych ludzi. Ba, padnie pytanie, a co w tym dziwnego, przecież muzyka nie ma ograniczeń wiekowych, rasowych.. nie ma żadnej cechy dyskyminującej każdego z nas.
…a czy ktoś pamięta, żeby w wieku 13 lat, ktoś grał na Love Parade, czy w klubie? Czy w latach 90 ktokolwiek widział łebka wystającego ledwo z nad konsoli, w miejscu gdzie wstęp jest dla dorosłych, bijącego rekordy popularności na dance listach? Ja sobie tego nie przypominam, a teraz to zjawisko staje się na porządku dziennym!

Dostaję mnóstwo utworów promocyjnych od młodych, nawet dostaję propozycję stworzenia wspólnego utworu od ludzi w takim przedziale wiekowym 12-16 lat. Nie twierdzę, że to jest źle, bo nie ma złych pasji oprócz mordowania ludzi. Dla mnie muzyka to pasja, więc czemu 12-latek nie mógłby zostać gwiazdą EDM?

Będąc tzw. trollem, oprócz wstępu z rodzicami do klubu, nie widzę innych przeciwskazań.. ewentualnie kartka napisana od mamy – "tak mój syn\córka może się bawić w miejscu, gdzie wstęp jest od 18 lat". Ahhh te złote czasy poznawania świata klubbingu. Do czego zmierzam? Do tego, ze mam nieodparte wrażenie, że świat staje się cukierkowy, nieprzyjazny dla wybitnych jednostek, preferujący nijakość i sensacje i kreujący plastik jak w fabryce lalek.

Doskonałym tego przykładem jest nijaki Aiden Jude. Doznałem totalnego porażenia kończynowo-umysłowego, gdy sie okazało, że ten chłopak ma 10 lat! Mamo, przez dziesięć lat człowiek dorosły może nabrać ogłady, pewnej mądrosci, wykształcić w sobie światopogląd, dostrzec błędy przeszłości, ale nie wiedziałem, że może zostać od pieluchy profesjonalnym DJ'em i producentem. Perfekcyjny wygląd, profesjonalny sound design, profesjonalny klip.

Co może więc 10-latek? Z pewnością pozostawić mleczaki pod poduszką dla wróżki-zębuszki. Co ten Aiden mógł mi zawinić, He's just a kid, so leave him alone. Niestety nie mogę, bo jest to doskonały przykład, negatywnych wartości, wychodzących na wierzch w kulturze EDM. Polecam zapoznać się z kilkoma newsami na jego temat. Nie ważne jak, ważne ze jest.

Przykładów takich osobistości jest wiele, jak np. Martin Garrix. Ale to już jest dźwięk korporacyjnego śpiewu. Reasumując, jeżeli nazwiecie mnie konserwatystą, to się nie miniecie daleko z prawdą. Czy klub, gdzie są półnagie kobiety, alkohol, niesamowity hałas, ludzi różnego pokroju itp. jest dobrym miejscem dla człowieka 12 letniego? Moim miejscem była szkoła i boisko, a jeżeli kluby mają się stać terenem schadzek ludzi, którzy dopiero stają się nastolatkami i odkładają swoje flamastry do szuflady, to nie wiem, czy to nie jest najlepsza pora, aby wysiąść z tego rozpędzonego pociągu.
To je EDM.. tego nie zrozumiesz. Wystarczy tylko EAT, SLEEP, RAVE & REPEATE.

Pozdrawiam!
~ Daniel "Dan Price" Radziak

Jest to pierwszy felieton Daniela Radziaka (pseud. Dan Price) – producenta muzyki elektronicznej młodego pokolenia, pochodzącego ze stolicy Polski. Swoje przemyślenia na wszelkie tematy dotyczące rodzimej sceny EDM będzie prezentował z pewnością jeszcze wiele razy – wyłącznie na radiotp.pl. Osobiście zachęcam każdego zainteresowanego tematem, o wypowiedzi, o własne spostrzeżenia w komentarzach.


Masz lekkie pióro i wylewasz na kartkę swoje zdanie na temat muzyki, bądź chciałbyś podzielić się swoimi spostrzeżeniami, lecz nie masz gdzie? Zgłoś się do nas korzystając z formularza, a opublikujemy Twoje artykuły!


EDM, czyli Electronic Dance Music to taka społeczność, kultura, często nazywana potworem, wysysajacym to co jest najlepsze w muzyce.. czyli przekaz, ambicja.. sposób w jaki ją chcemy przekazać odbiorcy.

Ja jako DJ i producent muzyczny, tkwiący w tym środowisku – obserwujący i śledzący na co dzień wydarzenia, które wiążą się z tym, co napędza to środowisko – nie jestem do końca przekonany, czy ta teza jest aż tak bardzo prawdziwa.
Porównując sytuacje do człowieka i rozbijając go na 3 najważniejsze czynniki, to: całe to zjawisko producentów - określiłbym jako ręce, wszelkie portale, labele, radio czy nawet TV - jako mózg, a odbiorców - jako szkielet. Nasuwa mi się pytanie… co w przypadku tej muzyki jest najważniejsze, czy jedna część nie funkcjonowałaby bez drugiej i trzeciej? Chyba tak, bo przecież ktoś musi tworzyć utwory, ktoś musi je sprzedawać i ktoś musi ich słuchać.

Bez producentów nie ma czego sprzedawać i nie ma kto słuchać.
Bez słuchaczy, nie ma targetu, więc nie ma komu sprzedać muzyki.
Bez sprzedawców, nie ma jak dotrzeć do odbiorców.

Jest to swoista symbioza, tak jak w przyrodzie, gdy grzyb potrzebuje drzewa, a drzewo grzyba aby przetrwać. Ktoś powie, halo halo! Przecież wielu producentów promuje się bez tzw. "mocnych pleców"! To ja odbijam piłkę i powiem, a na jaką skalę?

Co jest źródłem zatrutej studni, kto ją zatruwa i po co, a może studnia musi byś zatruta, żeby ją oczyścić? A może to zwykłe "hejterskie spojrzenie", tworzy pewien hologram, który nakazuje iść masie za trendem hejtowania tej muzyki?
Patrząc na wiele lat rozwoju muzyki elektronicznej, na rozwój technologiczny człowieka, na sposób myślenia dzisiejszych ludzi i na ich nastawienie każdy może wyciągnąć własne wnioski. Tak jak w życiu, nasze widzenie zależy od punktu siedzenia. Mój wykładowca kiedyś powiedział, że człowiek pracujący w branży nie spojrzy na muzykę w tak czysty, banalny i prosty sposób jak zwykły słuchacz. W pełni się z tym zgadzam i powiem więcej, wśród takich ludzi zanika pewnego rodzaju empatia co do zwykłego słuchacza. Czy ten brak empatii tworzy wśród producentów i świty muzycznej pewien dystans kreujący własny, niezależny świat, który nadaje trendy dzisiejszej muzyce elektronicznej, a nawet swoisty kanibalizm? Obstawiam, że tak.. bo dzisiejsza muzyka nie jest tworzona z chęci ludu dla ludu, lecz z chęci tworzenia trendów. Na szczęście każdy z nas ma wybór i ten (po)twór nie musi być tak straszny, jak go malują.

~ Daniel "Dan Price" Radziak

Jest to pierwszy felieton Daniela Radziaka (pseud. Dan Price) – producenta muzyki elektronicznej młodego pokolenia, pochodzącego ze stolicy Polski. Swoje przemyślenia na wszelkie tematy dotyczące rodzimej sceny EDM będzie prezentował z pewnością jeszcze wiele razy – wyłącznie na radiotp.pl. Osobiście zachęcam każdego zainteresowanego tematem, o wypowiedzi, o własne spostrzeżenia w komentarzach.


Masz lekkie pióro i wylewasz na kartkę swoje zdanie na temat muzyki, bądź chciałbyś podzielić się swoimi spostrzeżeniami, lecz nie masz gdzie? Zgłoś się do nas korzystając z formularza, a opublikujemy Twoje artykuły!

TPPARTNERZY